Encyklopedia Poszepszynskich
Advertisement

Długoletni zakład pracy Grzegorza Poszepszyńskiego. Nazwa ta pada w całym cyklu tylko raz - w odcinku "Wczasy". Jak można wywnioskować, obowiązywała do przejęcia zakładu przez kapitał japoński.

Grzegorz pracował tam głównie na stanowisku konserwatora maszyn biurowych oraz, przez znacznie krótszy okres, na stanowisku - jak sam to nazywał - Kierownika Toalety w skrócie Toaletowego. W istocie, jak to dosadnie acz trafnie określiła rzecz Maryla - pełnił funkcję babci klozetowej. Miał jednak ambicje uczynienia z toalety przybytku o charakterze kulturalnym, chociażby przez wygłaszanie tam odczytów dla korzystających zeń (jeden z proponowanych tematów - "Bystrzyca, jej wieże i bramy").

Specyficzną cechą Zakładu była wysoka średnia wieku pracowników, co powodowało nieprzewidziane i dość ponure konsekwencje. Pracownicy umierali otóż tak często, że po całym zakładzie poniewierały się w wielkich ilościach zaświadczenia o zgonie, rachunki za wykopanie grobu, kwiaty, wieńce i t.p., stwarzając tym spore pole do nadużyć.

Grzegorz żerował na swoim zakładzie pracy jak mógł, zgodnie z wyznawaną zasadą "Nie wezmę ja, weźmie kto inny". Wynosił z pracy ołówki (w specjalnej kieszeni w spodniach), papier toaletowy i drut miedziany (w obu przypadkach owijając się tymi materiałami na całym ciele).

Dzięki skutecznemu donosowi na kolegę, wynoszącemu z pracy żyzną ziemię doniczkową, Grzegorz otrzymał należącą uprzednio do ww. kolegi zakładową działkę pracowniczą.

Advertisement